Tuesday, August 4, 2009

Tekst ukazał sie w PG 11/09/2008

Irlandczycy podobnie jak Polacy dzielą się na tych, którzy pets czyli zwierzęta domowe kochają miłością absolutną i na tych, którzy psa czy kota nigdy nie wpuścili by do domu. Niektórzy są skłonni pójśc na ustępstwa pod wpływem dzieci. Jak zresztą większość rodziców - niezależnie od narodowości i języka. Dzisiaj przyswoimy sobie kilka zwrotów dotyczących zwierząt domowych, proszę zwrócic uwagę na podkreślone słowa i zwroty.

Sean: It’s good to see you. Did you enjoy your holiday?

Kasia: Yeah, it was great to see my parents and friends. The weather was brilliant too. But the journey back home was terrible.

Sean: Oh really, what happened?

Kasia: First of all, when I arrived in the airport, it turned out my flight was delayed. I decided to check in anyway. When the girl at the desk weighed my bag, she said it was too heavy and I had to pay 30 euro excess luggage fee.

Sean: Yes, that 15 kilo weight limit is annoying. Sure the suitcase itself usually weighs a few kilos.

Kasia: I would pay probably more, but I put lots of stuff in my hand luggage. That was a mistake though because when I was going through the security, I had to throw out my shampoo, conditioner and body wash. I forgot you are not allowed any liquids. I was so annoyed that I went straight to the gate and waited for another hour to board. When we finally boarded, they announced a further delay. They left us sitting on the plane for another 50 minutes and they didn’t even put the air conditioning on. It was so stuffy, one lady actually fainted. When we finally took off, I was dying to go to toilet. Unfortunately, first there was a queue and then they told us to return to our seats and fasten our seatbelts because of turbulences.

Sean: I would say you were probably fuming at that stage...

Kasia: Yes, I was and I actually promised myself: no more flying. Unfortunately, I suffer from seasickness so I don’t think I have much choice, do I?

Sean: Dobrze cię znowu widzieć. Fajnie było na wakacjach?

Kasia: Tak, dobrze znowu zobaczyć się z rodzina i przyjaciółmi. Pogoda też była świetna. Ale podróż powrotna była straszna.

Sean: Naprawdę? Co się stało?

Kasia: Przede wszystkim kiedy dojechałam na lotnisko okazało się, że mój lot jest opóźniony. Tak czy siak postanowiłam się odprawić. Dziewczyna na odprawie zważyła moją torbę i powiedziała, że jest za ciężka i że muszę zapłacić 30 euro opłaty za nadbagaż

Sean: Tak, ten limit 15 kilo na bagaż jest irytujący. Wiadomo, że sama walizka waży zwykle kilka kilogramów.

Kasia: Pewnie zapłaciłabym jeszcze więcej ale sporo rzeczy wsadziłam do bagażu podręcznego.

Ale to też się okazało błędem bo kiedy przechodziłam przez kontrolę bezpieczeństwa musiałam wyrzucić szampon, odżywkę i mydło w płynie. Zapomniałam, że nie wolno przewozić w podręcznym żadnych płynów. Byłam tak zdenerwowana, że od razu poszłam do wyjścia na samolot (bramki) i czekałam jeszcze godzinę żeby wejść na pokład. Kiedy w końcu weszliśmy na pokład, poinformowali nas o dalszym opóźnieniu. Musieliśmy siedzieć przez 50 minut bez włączonej klimatyzacji. Było tak duszno, że jedna pani zemdlała. Kiedy w końcu wystartowaliśmy, potwornie chciałem pójść do toalety. Ale niestety najpierw zrobiła się kolejka, a potem powiedziano nam, żeby wrócić na miejsca i zapiąć pasy z powodu turbulencji.

Sean: Przypuszczam, że na tym etapie byłaś już naprawdę wściekła…

Kasia: Tak i obiecałam sobie: żadnego więcej latania. Niestety mam chorobę morską, więc chyba nie mam dużego wyboru…

Copyright © Polish School of English Limited 2006-2010

No comments:

 
blogcatalog